V.      „Wszak i nasza winnica […] ogniem spalona, rowami przekopana jak nigdy…”czyli okres I Wojny Światowej. 

         Już w pierwszych dniach sierpnia 1914 roku przez Kochawinę przemaszerowały większe i mniejsze oddziały wojska, w kolejnych dniach i miesiącach tysiące żołnierzy z wycofujących się oddziałów oraz setki uciekinierów zalało okolicę. Większość kapłanów opuściła swoje parafie, w Kochawińskim Sanktuarium pozostał nieugięty sługa Matki Bożej, który z braku duszpasterskiej opieki obsługiwał okoliczne parafie, zarówno polskie, jak i ruskie. W tym czasie w Kochawinie zjawiło się wielu żołnierzy, nie poczynili oni jednak większych szkód. O wiele gorsza sytuacja nastąpiła, kiedy pomiędzy listopadem 1918 roku, a majem 1919 roku władzę w Kochawinie przejęli Ukraińcy. Pod pozorem rewizji za bronią kilkakrotnie obrabowali plebanię.

         Coraz silniejsze nastroje antypolskie podsycane przez ekstremalny nacjonalizm ukraiński spowodowały, że ks. Trzopiński otrzymał nakaz opuszczenia Kochawiny. Uważano ją bowiem za silny ośrodek polskości, kłuła w oczy troska kapłana o budowanie polskich kościołów, kaplic, szkół i sprowadzanie osadników z głębi kraju, a także jego troska o potrzeby duchowe ludności obrządku greckiego. Przez pół roku Sanktuarium opuszczone przez swojego kapłana pozostawało pod opieką ks. emeryta Tomasza Tołpy, ks. wikarego, Sióstr Służebniczek i sierot z Przytuliska. Ks. Trzopiński zamieszkał na ten czas w sierocińcu w swojej rodzinnej Sidzinie.

         Dramatyczna sytuacja rozpoczęła się w 1920 roku, kiedy wkraczające na nowo wojska sowieckie plądrowały, paliły i niszczyły całą okolicę. Kochawina, w której nie było ani domów, ani ludzi, zamieszkana jedynie przez opiekujące się sierotami zakonnice, stała otworem. Cudowne ocalenie świętego miejsca przypisywano szczególnej protekcji Matki Bożej. Sowieci nie tylko nic nie zniszczyli w samym Sanktuarium, ani w przynależnych do niego budynkach, ale ku zdumieniu wszystkich obecnych zapłacili za posiłek, jaki zjedli w domu gościnnym i pojechali dalej. W tym samym czasie najbliższe dwory i probostwa, zarówno polskie, jak i ruskie zostały doszczętnie zniszczone.