III.      Czasy rozbiorów.

         W wyniku I rozbioru Polski Kochawina znalazła się pod zaborem austriackim. W 1780 roku Klasztor Karmelitów został zlikwidowany przez Cesarza Józefa II Habsburga. Ojcowie zdołali jeszcze wydać nakładem lwowskiej drukarni modlitewnik, w którym spisano cuda otrzymane za przyczyną Matki Najświętszej do 1777 roku. Kaplicę, kościół oraz mały drewniany dom klasztorny oddano pod dozór proboszczowi z Rudy. Jeszcze w tym samym roku pożar strawił rudeński kościół oraz mieszkanie proboszcza. Wówczas kapłan przeniósł się do pobliskiej Kochawiny, którą za staraniem arcybiskupa uposażono z funduszu po zniesionych Karmelitach i w 1792 roku ustanowiono oficjalnie parafią.

         Nowa sytuacja nie sprzyjała rozwojowi kultu Matki Bożej Kochawińskiej. Świeżo utworzona parafia była bardzo rozległa, obejmowała miasteczko Rudę oraz 17 okolicznych wiosek. Nie tylko znaczne odległości pomiędzy poszczególnymi częściami parafii ale także sytuacja polityczna kładła się cieniem na duszpasterzowanie w kochawińskim kościele.

         Przez około 50 lat Kościół Katolicki na terenach zajętych przez Austrię zmagał się ze skutkami reform Cesarza Józefa II, który postawił sobie za cel całkowite uzależnienie życia religijnego i podporządkowanie go interesom państwa. Na celowniku takiej polityki postawiono również kult maryjny, w którym władze cesarskie widziały szczególne zagrożenie. Zakazywano zorganizowanych pielgrzymek na Jasną Górę oraz do różnych cudownych miejsc na terenach Galicji. Zabroniony był śpiew pieśni maryjnych. Był to bardzo ciężki czas dla narodu polskiego. Utracona niepodległość, zakazy i ograniczenia tak polityczne jak i religijne, wprowadzały wielu w nastrój beznadziejności, w jakiś szczególny letarg duchowy i zobojętnienie religijne. Przez około pół wieku nie napotykamy także na żadne wzmianki i nowe zapisy w księgach parafialnych dotyczące kultu Matki Bożej Kochawińskiej. Lata 40. XIX wieku przyniosły dalsze zmiany społeczne. Administracja austriacka w obawie przed ogólnopolskim powstaniem podburzała lud wiejski przeciw szlachcie, co w efekcie przyniosło tzw. rzeź galicyjską. Rozruchy społeczne nie dotknęły bezpośredniej okolicy Kochawiny, zasiały jednak ziarno nieufności, nie tylko pomiędzy różnymi stanami, także pomiędzy ludnością polską a ukraińską, co miało niemałe konsekwencje w późniejszych latach. Jednocześnie powoli następowało ożywienie religijne zarówno wśród kleru, jak i tzw. warstw oświeconych.

         10 stycznia 1847 roku proboszczem w Kochawinie został ks. Eugeniusz Pietruski, który w znaczny sposób przyczynił się do rozwoju parafii kochawińskiej oraz obudzenia kultu Matki Bożej. Odrestaurował i odmalował drewnianą kaplicę wystawioną swego czasu przez Teresę Wychowską. Zorganizował uroczyste obchody stulecia przeniesienia łaskami słynącego Obrazu do kościoła, ze specjalnym odpustem nadanym przez Stolicę Apostolską. Troszczył się także o sam budynek kościoła: odmalował go, upiększył, miejsca podniszczone upływem czasu odrestaurował. Kiedy przez ziemie polskie przelewała się fala nabożeństw w intencji ojczyzny, przyjmował patriotyczne procesje, pokrzepiał, głosił Słowo Boże i błogosławił zgromadzonych. On również podjął decyzję o budowie nowej, murowanej świątyni, która mogłaby pomieścić wszystkich przybywających pielgrzymów. Jednak pomimo zapału ks. Pietruskiego, drukowania książeczek i obrazków czy bicia specjalnych pamiątkowych medalików, ofiary na ten cel spływały bardzo powoli. Dużą zasługą kapłana było również urządzenie misji w Kochawinie, które bardzo ożywiły ducha religijnego w parafii.