II.      Początek historii.

         Początki nabożeństwa do Matki Boskiej Kochawińskiej sięgają I połowy XVII wieku. Historia jaką znamy, pochodzi z zeznań świadków, które najpierw zebrano i spisano w 1740 roku, a później ponownie w 1755 roku 24 świadków przed Komisją złożoną z kanoników katedry lwowskiej złożyło świadectwo doznanych cudów i łask. Arcybiskup Mikołaj Ignacy Wyżycki wydał wówczas dekret uznający Obraz Matki Boskiej czczony w Kochawinie, nie tylko za łaskami słynący, ale za cudowny.

         Jako datę początkową kultu dokument wskazuje na rok 1646. Wówczas pani Anna Wojankowska, dziedziczka Rudy, jadąc traktem do Żydaczowa przez kochawińskie bory, spostrzegła w dębie Obraz Najświętszej Panny otoczony wielką jasnością. Stało się to w ten sposób, że niespodziewanie w trakcie drogi, konie zatrzymały pojazd, dziedziczka zaczęła się modlić, wówczas gdy spojrzała w górę: ujrzała Obraz. Na innym miejscu czytamy, że konie nie tylko zatrzymały się, ale uklękły, podobnie jak towarzysząca dziedziczce służba.

         Wówczas Anna Wojankowska pospieszyła do Rudy, gdzie o całym zdarzeniu opowiedziała księdzu plebanowi. On zebrawszy ludzi poszedł we wskazane miejsce i tam na dębie zastał Obraz tak jak opowiedziała p. Anna. Wtedy jeden z pachołków przystawił drabinę do dębu chcąc zdjąć z niego Obraz, co mu się nie udało: spadł, nie czyniąc sobie jednak żadnej krzywdy. Obraz przeniesiono do rudeńskiego kościoła w specjalnej procesji. Tutaj również zeznania świadków wspominają o klękających przed Obrazem koniach, w momencie kiedy ruszały z procesją do kościoła. Motyw klęczących zwierząt tak silnie wyrył się w pamięci okolicznych mieszkańców, że spotykamy go także na pięknie tkanym gobelinie, który zawieszony był w głównej nawie wybudowanego w późniejszych wiekach kochawińskiego kościoła.

         Przeniesiony do Rudy Obraz nie pozostał jednak w kościele, ale w cudowny sposób powrócił do dębu w kochawińskim lasku. Według zeznań świadków miało to miejsce trzykrotnie. Wówczas postanowiono pozostawić Wizerunek Najświętszej Marii Panny w tym miejscu, które sama sobie obrała.

         Sam Obraz „malowany na tablicy dębowej dobrze spojonej 1 łokieć szerokiej a 1 i ¾ łokcia długiej przedstawia Najświętszą Pannę Dzieciątko Jezus na lewej stronie trzymającą, mając w dole napis łaciński: O MATER DEI ELECTA ESTO NOBIS VIA RECTA”.

         Wyjątkowo piękne malowidło położone w tak uroczym miejscu przyciągało spojrzenia przechodniów, a ich serca kierowało ku Madonnie, której powierzali oni swoje sprawy.

         W 1680 roku staraniem Teresy z Zawadzkich Wychowskiej, wojewodziny kijowskiej, wybudowano drewnianą kaplicę, do której uroczyście przeniesiono Obraz z polecenia arcybiskupa lwowskiego Konstantego Lipskiego.

         Zgromadziła się wówczas spora rzesza wiernych wszystkich stanów i z najróżniejszych okolic, kult Matki Bożej w Kochawińskiem Obrazie szerzył się bowiem coraz mocniej. Do kaplicy dzień po dniu przybywali jeszcze liczniej pielgrzymi. Niektórzy z nich obrawszy życie pustelnicze, gromadzili się wokół Obrazu, czyniąc nieustanne nabożeństwo do Kochawińskiej Pani.

         W 1742 roku, dziedzic Rudy Konstanty Wychowski, chorąży bydgoski, ustanowił przy drewnianej kaplicy prebendę dla jednego kapłana, aby zapewnić stałą opiekę duszpasterską pątnikom. Jednak udało się to zrealizować dopiero w 1749 roku, kiedy opiekę nad kaplicą i łaskami słynącym Obrazem objęli Ojcowie Karmelici. W 1748 oku, wraz z przybyciem Ojców, Konstanty Wychowski rozpoczął budowę drewnianego kościoła. Po jego ukończeniu, 22 czerwca 1755 roku, przeniesiono tam Cudowny Wizerunek Matki Boskiej Kochawińskiej.          Uroczystości przewodniczył arcybiskup Mikołaj Ignacy Wyżycki. Towarzyszyło mu wiele znakomitych osobistości oraz kilkutysięczny tłum wiernych. Wraz z Ikoną przeniesiono także do świątyni liczne srebrne wota na dwóch wielkich tablicach.

         O tym jak wyjątkowy był Wizerunek Kochawińskiej Pani dla okolicznej ludności świadczy nie tylko bogata oprawa liturgii, ale także późniejsze, radosne, trzydniowe świętowanie, przy śpiewach chóru, fajerwerkach, hucznych wystrzałach z broni palnej oraz wybornych panegirykach wygłaszanych przez Ichmościów. Takiego świętowania okolica długo nie pamiętała i jak niebawem pokaże czarna karta w historii Polski – na długo potem miała już nie pamiętać. Tymczasem w wolnej jeszcze Ojczyźnie kult Maryi w Jej Kochawińskim Obrazie rozpowszechniał się coraz bardziej, urządzano z wielkim przepychem nabożeństwa, które gromadziły licznych czcicieli Matki Bożej.